Jak nawozić trawnik
Na niewielkich trawnikach nawóz możemy wysiewać ręcznie. Zanim do tego przystąpimy, uważnie czytamy informacje zamieszczone na opakowaniu. Następnie, zgodnie z instrukcją podaną przez producenta, odmierzamy odpowiednią ilość nawozu. Dobrze jest podzielić porcję na dwie części i każdą z nich rozrzucić na połowie trawnika.
Na większych powierzchniach bardziej praktyczny okaże się z pewnością siewnik ogrodowy. Przed użyciem sprawdźmy, czy jest czysty i suchy – w mokrym nawóz szybko się zbryli i zapcha otwory wylotowe. Z siewnikiem wędrujemy po trawniku w podobny sposób, jak z kosiarką: najpierw rozrzucamy nawóz wzdłuż obwodu trawnika i wokół ewentualnych rabat, a następnie po linii prostej, zwracając uwagę, aby nie przekroczyć zalecanej dawki. Większość nawozów będzie dobrze widoczna na trawniku – do niektórych dodaje się nawet specjalnie barwnik.
Nawozy płynne (lub rozcieńczalne w wodzie) działają bardzo szybko. Stosując je, nie musimy się martwić o to, czy w ciągu następnych dni spadnie deszcz. Na małych trawnikach nawóz możemy aplikować konewką z sitkiem, z kolei na większych warto stosować specjalne aplikatory z nawozem, które podłącza się do końcówki ogrodowego węża.
Nawadnianie
Gatunki stosowane w mieszankach trawnikowych są stosunkowo odporne na suszę, dlatego moja rada brzmi: nie podlewać trawników. Kiedy uderza susza i rośliny wydają się umierać z pragnienia każdy z nas będzie wiedział, w którym momencie sięgnąć po węża i odkręcić kurek. Pamiętajmy jednak, że podlewany trawnik staje się w efekcie bardziej wrażliwy na niedostatki wody.
Jeśli mamy niewielki trawnik, to owszem, poprzez nawadnianie możemy zadbać o cudowną zieleń także podczas suszy. Chociaż możliwe to będzie tylko dla tych z nas, którzy potrafią nie słyszeć apeli o ograniczenie zużycia wody w takich okresach.
Jeśli już decydujemy się na podlewanie, róbmy to wieczorem, aby ograniczyć straty na skutek parowania i nie poparzyć źdźbeł. Zraszacz ustawmy w takim miejscu, by podlewa! rośliny, a nie np. ścieżkę. Pamiętajmy również, że płytkie nawadnianie to jedynie marnotrawstwo wody. Aby podlewanie było skuteczne, gleba powinna być zmoczona na głębokość przynajmniej 10 cm.
Rezygnując z podlewania trawnika, musimy nauczyć się cierpliwego oczekiwania na zmianę pogody i na jesienne deszcze, które pobudzą trawy do ponownego wzrostu. Wykonanie jesiennych zabiegów: skaryfikacja, napowietrzenie i wczesanie w darń mieszanki ziemi ogrodowej z piaskiem, pomoże przywrócić trawnikowi odpowiedni stan.
Odchwaszczanie
Odchwaszczanie trawnika to temat bardzo kontrowersyjny. Są ogrodnicy, dla których nawet pojedynczy chwast na trawniku to obelga, a są i tacy, którzy do niepożądanych roślin podchodzą z obojętnością. Osobiście zaliczam się raczej do tej drugiej grupy. Toleruję mech i chwasty, o ile nie są przyczyną pojawiania się gołych placów. Niektóre chwasty witam nawet z wdzięcznością – uważam bowiem, że np. stokrotki czy koniczyna dodają zieleni trawnika sporo uroku. Koniczyna jest zresztą bardzo pożyteczną rośliną, która dzięki symbiozie z bakteriami brodawkowymi zwiększa zawartość azotu w glebie. Nie mam natomiast litości dla mniszka i babki, których duże liście wyraźnie szpecą trawnik.
Najważniejsze, aby trawnik wyglądał zdrowo. Problem w tym, że tolerancja, na jaką możemy sobie pozwolić w stosunku do chwastów, w dużej mierze zależy od typu gleby. Na piaszczystych, słabych glebach, z których szybko znikają woda i składniki odżywcze, odchwaszczanie musimy traktować bardziej rygorystycznie. W przeciwnym razie trawy szybko przegrają konkurencję z chwastami.
W naszym obecnym ogrodzie występuje cięższa, żyzna gleba aluwialna, na której trawnik świetnie się rozwija, tworząc gęstą, zwartą darń. W takiej sytuacji możemy sobie pozwolić na znacznie większą tolerancję wobec chwastów, wiedząc, że nie wyrządzą one trawom większej krzywdy. Gleba w ogrodzie jest tak żyzna, że nawozimy ją jedynie wtedy, kiedy pojawiają się oznaki niedoboru konkretnego minerału.
Rozważając kwestię odchwaszczania, należy także brać pod uwagę wielkość trawnika. Na rozległych powierzchniach niewielka ilość chwastów nie rzuca się w oczy, natomiast na trawnikach małych, przydomowych nawet pojedyncze chwasty mogą całkowicie zepsuć ogólne wrażenie. Małe trawniki są zazwyczaj także bardziej eksploatowane – pojawiają się na nich gole place, które szybko porastają chwasty.
Mchy są zazwyczaj oznaką słabej przepuszczalności gleby i jej kwaśnego odczynu. Osobiście bardzo lubię delikatnie przerośnięte mchem, sprężyste trawniki (oczywiście pod warunkiem że mech nie wypiera trawy). Jeżeli jednak trwale chcemy pozbyć się mchu, musimy poprawić przepuszczalność gleby, często poprzez odpowiedni drenaż. W takim wypadku musimy koniecznie sprawdzić pH gleby. Właściwa dawka wapna zmieni jej odczyn (stanie się mniej kwaśna), co pomoże wyeliminować mech. W walce z mchem pomaga także specjalna mieszanka siarczanu amonu, siarczanu żelazawego i piasku – tzw. piasek trawnikowy – a także specjalne herbicydy.
Odchwaszczanie ręczne
Regularne ręczne odchwaszczanie przynosi wspaniale efekty, chociaż sprawdza się jedynie na niewielkich trawnikach. Dzięki systematyczności walczymy jedynie z niewielkimi chwastami. Najłatwiej usuwa się te, które wytwarzają palowy system korzeniowy, np. mniszek lekarski. Usuwamy je za pomocą długiego ostrego narzędzia. Najtrudniej pozbyć się chwastów, których rozbudowane systemy korzeniowe splatają się z korzeniami traw.
Usuwanie kęp
Niektóre gatunki traw uważane są za chwasty, ponieważ ich duże kępy szpecą trawnik. Aby usunąć taką kępę, należy przeciąć ją na dwie lub więcej części, wbijając w nią od góry nóż do darni. Porozcinaną kępę usuniemy dużo łatwiej.